Duchy aplikacji randkowych
Strona główna Blog Plagiat i inne historie Duchy aplikacji randkowych
Duchy aplikacji randkowych

Duchy aplikacji randkowych

This is an automated translation of the blog post "The Ghosts of Dating Apps"

Plagiat uczuć. Imitacja romansu.

Nawet jeśli przeglądasz na etapie czystego sceptycyzmu, patrząc w głąb swojego wewnętrznego świata lub peryferii umysłu, w końcu wyznasz: „Życie jest niemożliwe bez miłości”. Tak, drogi przyjacielu, życie opiera się na filarach miłości, ponieważ jest to najsilniejsza twórcza moc wszechświata ... ale czy można plagiatować pojęcie miłości?

Gorzka prawda jest taka, że ​​świat jest nasycony urojeniowymi siłami, które próbują cię przekonać, że miłość jest sztucznie wygenerowanym pojęciem, a nie nawet zjawiskiem. W konsekwencji, popierając teorię udawanej miłości, możemy stwierdzić, że każda osoba, która połyka zaklęty haczyk, jest zaślepiona i ostatecznie rozczarowana… W ten sposób mit miłości zostaje naprawdę obalony.

Podstawowym paradoksem jest to, że istnieją „romantyczne fabryki”, które pielęgnują te fałszywe teorie miłości, ponieważ ładne kłamstwa są wcześniej czy później ujawniane. Nie rzucam teraz w oczy czarodziejskiego pyłu, kiedy mam zamiar napisać kuszący artykuł o plagiacie miłości, udowadniając, że pomimo złowrogich prób przekonania dobrych ludzi, że szczerość i święte uczucia nie istnieją, nigdy nie można plagiatować prawdziwej Miłości. bez względu na to, ile listów miłosnych ukradniesz i nauczysz się na pamięć. Nauczę Cię, jak usunąć lakier z ghostwriterów, którzy świadczą swoje nieuczciwe usługi na różnych portalach randkowych i matchmakingowych.

Nawet miłość stała się handlem…

„Miłości mojego życia, zraniłaś mnie

Złamałeś mi serce i teraz mnie opuszczasz

Miłość mojego życia, czy nie widzisz?

Przynieś to, przynieś z powrotem

Nie odbieraj mi tego

ponieważ nie wiesz

Co to dla mnie znaczy… ”

Podczas gdy w mojej głowie gra ballada Queen, przygotowuję się do zmierzenia się z rzeczywistością i opowiedzenia prawdziwych historii o portalach randkowych i ich haniebnych duchach. Co więcej, zrozumiesz, dlaczego nazywam również większość oszustów zaangażowanych w te strony „plagiatorami osobowości”.

Mój przyjaciel (nazwijmy go Josh) w pewnych okolicznościach stał się jednym z tych oszustów, aby zarobić jako student. Szybko zdał sobie sprawę, jak okropna była ta „praca” i żadne pieniądze nie były tego warte. Nawiasem mówiąc, nie zapłacono mu nawet za swoje wysiłki, ale opowiem o tym później. Na początku wyjaśnię jego obowiązki i wyjaśnię, jak zachodzą te wszystkie „romantyczne interakcje”.

Wszystko zaczęło się dość typowo. Student pierwszego roku szukał pracy po tym, jak zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie samodzielnie pokryć wszystkich wydatków edukacyjnych. Szukał pracy i był wielokrotnie odrzucany z powodu niewystarczającego doświadczenia. Josh już prawie stracił nadzieję na znalezienie pracy, gdy nagle zadzwonił do niego przedstawiciel agencji zainteresowany jego CV. Przedstawili się jako zaawansowany serwis randkowy wyszukujący osoby biegle posługujące się językiem angielskim. Następnego dnia szedł do ich biura, aby przeprowadzić rozmowę, starając się zostać jednym z członków ich zespołu. Zgadnij co, totalnie go pokonał! Tak bardzo chciał dostać jakąkolwiek pracę, że nie był nawet zaskoczony, gdy dowiedział się o jego obowiązkach, które były nieco niezręczne. Jego zadaniem było rozmawianie z różnymi obcokrajowcami na portalu randkowym w imieniu pięknych kobiet. Jednak użytkownicy aplikacji nie byli świadomi, że rozmawiają z jednym facetem zamiast z 10 wspaniałymi dziewczynami. Najciekawszy jest sposób, w jaki zarabiał pieniądze - każda pozytywna odpowiedź klienta przynosiła mu punkty, które następnie zamieniały na gotówkę. Im więcej odpowiedzi otrzymałeś, tym więcej zarobiłeś. Brzmi prosto! Jednak jeszcze jedna „pułapka” stała się wyraźnie widoczna, kiedy tak bardzo starał się napisać ponętne listy z profili gorących dziewczyn i nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Spędzał długie godziny, pisząc rzekomo romantyczne wiadomości, krótkie i długie, na darmo. Najsmutniejsze jest to, że nie zdawał sobie sprawy, że nie dostanie zapłaty za czas bez odpowiedzi.

Kiedy wątpliwości zamieniły się w dowody…

< silny> Do tej chwili musiałeś zdawać sobie sprawę, dlaczego nazwałem to plagiatem osobowości. Fotografowali kobiety, wykorzystywali je do swoich niecnych celów, a większość „ofiar” nawet o tym nie wiedziała. Dlatego nie chodzi o klasyczny plagiat, w którym przedstawiasz czyjeś pomysły jako własne. To swoisty plagiat, gdy kradniesz czyjąś tożsamość i tworzysz na jej podstawie fałszywe historie.

Logicznie rzecz biorąc, im więcej Josh pracował nad aplikacją randkową, tym więcej pojawiało się pytań:

Co się stanie, jeśli dziewczyna zostanie zaproszona na obiad przez użytkownika, z którym „flirtowała”? Czy prawdziwa kobieta pójdzie na randkę? Czy wszystkie te kobiety w ogóle wiedzą, że ktoś pisze w ich imieniu lub używa fałszywych profili z ich zdjęciami? Jeśli kobieta prosi o pieniądze od swojego „zwolennika”, czy kobieta lub agencja je otrzymuje? I ostatnie pytanie dręczące mojego przyjaciela brzmiało: „Czy to wszystko jest głupie romantyczne oszustwo i tak wielu ludzi w to kupuje?”

Josh pracował w tej agencji przez miesiąc. Nadszedł więc dzień wypłaty. Otrzymał raport od przełożonych, w którym napisał: „Za mało punktów zdobyłeś, aby otrzymać pensję w tym miesiącu. Powinieneś pracować nie krócej niż 14 dni, starając się zdobyć więcej punktów, aby otrzymać co najmniej 100 $. Jeśli zdecydujesz się teraz rzucić palenie, nie otrzymasz żadnych pieniędzy. Dziękuję za współpracę. Jeśli spróbujesz więcej, odniesiesz większy sukces! ”

Czy możesz sobie wyobrazić jego szok i oburzenie? Osoba ta pracowała 3 godziny rano i 3 godziny wieczorem przez cały miesiąc i nie została w ogóle wynagrodzona!

Oczywiście Josh odmówił pracy przez 14 dni, pogodził się ze swoją stratą i wyznał, jak naiwny był zgadzając się na tak dziwne, wprowadzające w błąd stanowisko, które nie służy nawet szczytnemu celowi. Oczywiście ten serwis randkowy nie ma na celu jednoczenia ludzi, poszukiwania ich ostatecznych odpowiedników, pozytywnie wpływających na życie osobiste. Jest na odwrót - stwarza iluzje dla nieszczęśliwych ludzi ze złamanym sercem, ufnie myślących, że zapłacą za aplikację i spotkają miłość swojego życia. Nawet nie podejrzewają, że te dziewczyny nigdy do nich nie piszą! Co więcej, zdecydowanie oszukuje i wykorzystuje młode, niedoświadczone osoby rozpaczliwie poszukujące pracy. Być może niektórzy ich pracownicy zarabiają pieniądze, ale zdobywają je manipulując innymi: zarówno użytkownikami witryny, jak i ich nowymi współpracownikami.

Jest jedna historia z mojego życia o pozornie niewinnym oszustwie związanym z listami miłosnymi. Może to zabrzmieć dziwnie, ale jestem pewien, że moje dziecinne sztuki „l'amour toujours” faktycznie chronią mnie przed zaufaniem takim agencjom swatania. Jestem wdzięczny za bujną wyobraźnię, aby dostrzec takie oszustwa i czyste sumienie, aby nie brać udziału w tych machinacjach.

Strzeżcie się pisarzy duchów Love Letters! Kiedyś byłem jednym…

Chociaż ten nagłówek najwyraźniej tworzy aluzję, że byłem również jednym z szarlatanów portali randkowych, to wszystko dotyczy tego, co rozwijam od dzieciństwa: konfabulacji. Jedyna radykalna różnica między ghostwriting a imaginive writing polega na tym, że sam się widywałem (pisałem listy w imieniu osoby, która nawet o tym nie wiedziała. Wydaje mi się, że to szalone). Od „dzieciństwa nie byłem taki jak inni” (dziękuję Edgar Poe za te wersety). Uwielbiałem więc wymyślać historie i przekonywać ludzi, że są prawdziwe (ta druga część mojego hobby pozostała w mojej historii opowiadania historii - i nie przekonuję Cię, abyś mi wierzył).

Cóż, czas ujawnić jeden przezabawny fakt na mój temat: kiedy byłem nastolatkiem, pisałem fałszywe listy miłosne, aby moi przyjaciele zazdrościli mi posiadania chłopaka. (Oczywiście miałem tylko jedną w moich fantazjach.) Najzabawniejsze jest to, że te listy były pisane odręcznie, więc wymyślałem nie tylko „genialne” romantyczne historie (jako czternastoletnia wersja kobiecego Don Kichota), ale również bardzo się starałem zmienić moje pismo odręczne, aby było nierozpoznawalne, czytelne i wiarygodne. Nie wiem, jak udało mi się oszukać znajomych - uwierzyli mi! Za każdym razem, gdy wracałem z wakacji, które spędzałem w innym mieście u babci, moja „skrzynia z historiami” była pełna nowych przygód. Później, w okresie szkolnym, starałem się napisać zmyślone listy od tego fantastycznego chłopaka, który „tak bardzo za mną tęsknił i nie mógł się doczekać, żeby mnie zobaczyć”. Najbardziej interesującym kontrowersyjnym faktem jest to, że moja udawana młoda ukochana była prawdziwą osobą, w której byłem zakochany po uszy. Przynajmniej mój obiekt podziwu był szczery, a on mógł tylko podejrzewać, że zawsze uciekałem niezręcznie za każdym razem, gdy go widziałem. Nazywał się Paul, przystojny niebieskooki i jasnowłosy piłkarz, który przypominał mi Nicka Cartera z Backstreet Boys i był o 4 lata starszy ode mnie. Zakochałem się w nim, kiedy poszedłem z przyjaciółmi obejrzeć mecz piłki nożnej pomiędzy lokalną drużyną (Paul był jej pomocnikiem) a drużyną gości.

Oczywiście desperacko grałem we własną grę, więc w końcu moje dziewczyny zaczęły zadawać coraz więcej pytań, które miały skłonić mnie do blefu. Głównym powodem ich podejrzliwości było to, że nie rozumieli, dlaczego ten romantyczny chłopak w ogóle mnie nie odwiedził.

Dlaczego pisanie listów miłosnych to nie moja wymarzona praca

Chyba już zrozumiałeś, że jestem szczególnie dobry w pisaniu miłosnych listów. Powstaje zatem pytanie, dlaczego nie mogę zarabiać na komponowaniu opowieści „po uszy” dla prawdziwych ludzi? Rzeczywiście, jeśli się nad tym zastanowić, wydaje się, że moja idealna praca jest tuż za rogiem. Po pierwsze, nie każdy jest wystarczająco elokwentny, aby wyrazić swoje uczucia. Po drugie, pewna kategoria ludzi nieustannie poszukuje romantycznych partnerów z obcych krajów, ale nie zawraca sobie głowy nauką języka kraju, w którym mieszkają ich księżniczki i książęta, nie mówiąc już o języku komunikacji międzynarodowej - Her Royalty, angielski. Mogę zamiast nich pisać i uszczęśliwić wielu z nich, więc dlaczego nadal nie jestem bogatym twórcą treści miłosnych? Powiem ci, dlaczego…

Jeszcze jedno wyznanie i może już z tym skończę. Chociaż nigdy nie udawałem kogoś innego, szukając ofiar do zabrania ich pieniędzy, byłem świadkiem romantycznego oszustwa, w którym początkowo nie wiedziałem, że biorę udział. Sytuacja była dość podobna do doświadczenia mojego przyjaciela z portalami randkowymi. Byłam studentką i zarabianie dodatkowych pieniędzy sprawiało mi radość - w końcu miałam okazję kupić tę czerwoną aksamitną sukienkę, a nawet zjeść moją ulubioną pizzę! Więc ta oferta pracy znalazła mnie nagle. Zadzwonił do mnie znajomy mój znajomy z pytaniem, czy jestem zainteresowany pracą tłumacza. Potrzebowali tłumacza ukraińsko-angielskiego dla dość kapryśnej pary - 65-letniego Australijczyka i 23-letniego Ukraińca. Przeleciał tysiące mil, żeby ją zobaczyć po tym, jak się poznali… tak, zgadza się, na jednej z tych żałosnych stron internetowych „szczęśliwego przyszłego małżeństwa”.

W tym przypadku nie był to plagiat osobowości, ponieważ dziewczyna chętnie dała im swoje zdjęcia, aby zagrać w grę z zauroczeniem. Co więcej, ta właśnie agencja zapłaciła fotografowi za wykonanie dla niej profesjonalnej sesji zdjęciowej.

Oszustwo w witrynie randkowej, którego byłem świadkiem

Spotkałem się z dziewczyną imieniem Julia, żeby wcześniej dotrzeć do omawianego wcześniej miejsca - była to lokalna restauracja. W chwili, gdy wsiedliśmy do taksówki, zaczęła mówić o zbliżającej się randce, zdradzając całą swoją ironię, nawet nie próbując ukrywać swoich prawdziwych uczuć. To, co mi powiedziała, trochę mnie zdziwiło. Oto jak przebiegał nasz dialog:

„Och, nie mogę uwierzyć, że ci głupi, pożądliwi starcy wciąż istnieją! Przyleciał z Australii, żeby się tu ze mną spotkać. To takie zabawne! Dzięki Bogu agencja, w której pracuję, jest niezawodna. Płacą za te daty na czas, a ci idioci też bywają hojni. Śnienie o młodej i pięknej kobiecie u ich boku całkowicie pozbawia ich mózgów! ”

Powiedziałem „… czekaj. Więc to nie jest dla ciebie coś poważnego? ”

Zaśmiała się , „Kochanie, żartujesz sobie ze mnie? Mam chłopaka. Dlaczego miałabym mieć coś wspólnego ze starszym szaleńcem?” < / p>

„No dobra… ale co, jeśli oszustwo zostanie ujawnione? Co byś zrobił?” , zapytałem.

„Nie martw się. To nie jest moje pierwsze spotkanie z tymi wariatami. Jakoś stałem się popularny, ha-ha. Spotykam się z nimi kilka razy, a kiedy stają się zbyt wytrwali lub posuwają się za daleko, firma radzi sobie z konsekwencjami. Istnieją różne warianty zniknięcia z wyraźną reputacją. Czekaj, czy nadal jesteś zainteresowany przetłumaczeniem tej „dramatycznej sztuki”? Jeśli jesteś zbyt szczery, trzymanie się planu może grozić. Dlaczego agencja cię zatrudniła, jeśli nie wiesz, o co w tym wszystkim chodzi? ”

„Nie, ahem, jestem tym zainteresowany. Nie poinformowano mnie, że to nie jest prawdziwe, to wszystko. Właściwie nie obchodzi mnie, jakie masz zamiary. Jestem tutaj, aby być tłumaczem i zarabiać pieniądze ”.

To była moja decyzja, pomimo pewnych wątpliwości, które miałem w środku naszej rozmowy. Początkowo nie wiedziałem o oszustwie, ale potem zdecydowałem się w nim uczestniczyć. Dlaczego? Z ciekawości (chciałem być świadkiem „przedstawienia” na własne oczy), a także z powodu skromnego życia na trzecim roku.

„Droga Julio, moja kochana Julio…” i Julia nie obchodzi

Ja, tłumacz-amator, i Julia, modelka-amator (ale podobno zawodowa łamacz serc), przybyliśmy do restauracji, w której miała się rozpocząć ta szalona randka. Kelnerka zaprowadziła nas do zarezerwowanego stolika i zaczęliśmy czekać na przedstawienie, co było niemożliwe bez naszego australijskiego rycerza. Kilka minut później zobaczyliśmy dość kapryśną postać przechodzącą przez korytarz z niezbyt wyrafinowanym bukietem kwiatów - był bałagan, jakby bukiet sam zrobił, decydując się nie wydawać pieniędzy na kwiaciarnię. Restauracja była przestronna, więc mogliśmy obserwować naszego gościa specjalnego przez całą drogę, jaką do nas podchodził. Jego wygląd był naprawdę dziwny: czarne włosy średniej długości, które oczywiście były ufarbowane, staroświecki szary kostium i wyraz twarzy pełnego podziwu. Moja pierwsza myśl była taka: „Wow, wygląda jak profesor Snape w odwróconym wymiarze, jakby ktoś rzucił na niego kpiące zaklęcie, przez co stracił swoje moce, a co gorsza, zamieszkał go z mugolami, którzy przeciwstawiają się wszystkiemu magicznemu. Przynajmniej się uśmiecha. Wydaje się, że jest szczęśliwy ”. Zauważyłem, jak zaskoczona była Julia. Powiedziała tylko: „O mój…”

I wtedy zaczęła się dziwna gra. Rozpoznał ją, ponieważ wcześniej widział jej zdjęcia. Najwyraźniej to nie ona też rozmawiała z nim bezpośrednio, ponieważ nie znała angielskiego. Mężczyzna podał dziewczynie swój bukiet i pocałował ją w rękę. „Tak się cieszę, że w końcu cię spotykam! Pozwól nam się lepiej poznać. W rzeczywistości jesteś jeszcze piękniejsza, Julio.

Następnie przedstawił mi się: „Nazywam się Aiden. Upewnij się, że przetłumaczysz wszystko, co ja i Julia mówimy ”. Zgodziłem się, co innego mogłem zrobić?

Aiden rozpoczął monologiem, chwaląc urodę Julii. Nagle zaczął mówić o swoich planach zabrania jej do Australii. Moje zdziwienie rosło od chwili, gdy zdałem sobie sprawę, że ma precyzyjną wizję ich wspólnej przyszłości. Zamiast odpowiedzi Julia głównie się uśmiechała i podejrzewam, że nawet bała się jego wytrwałości. Dziwny Australijczyk opisywał swój dom, najpiękniejsze pokoje, pokój, który przygotował dla Julii. Nagle ponownie zmienił temat, wspominając, że ma niezwykłą willę na Bali, w której mogą mieszkać podczas miesiąca miodowego. Tak, to nie był błąd kontekstowy - Aiden wyobraził ją sobie jako swoją żonę… dziewczynę, która nie rozmawiała z nim wieczorem, ani w wirtualnym świecie aplikacji randkowej, ani podczas rozmowy na żywo w rzeczywistości. Miał 65 lat, a ona 23 lata, a mężczyzna naprawdę wierzył, że Kupidyn przebił ich serca.

Krótko mówiąc, moja praca polegała na interpretowaniu jego miłosnych odów do dziewczyny, której to nie obchodziło. Mężczyzna był w siódmym niebie i nawet nie pozwolił sobie zauważyć jej uśmiechniętego występu, jej plugawej gry, którą każdy racjonalny człowiek widział. Kolacja się skończyła, zapłacił mi za tłumaczenie i beztrosko dał Julii 300 dolców. „Kup ładną sukienkę na jutrzejszy wieczór. Jestem pewien, że nasze drugie spotkanie będzie jeszcze bardziej wyjątkowe ”.

Nie trzeba być wróżbitą, żeby zgadywać, że druga randka nigdy nie miała miejsca. Zarobiła pieniądze na oszustwie i prawdopodobnie podzieliła się czymś z agencją. To była część jej pensji. Nie wiem, jak wyjaśnili zniknięcie Julii nieszczęsnemu Australijczykowi. Nie mam pojęcia, co stało się później, czy oskarżył ich o oszustwo, czy nie. Nigdy więcej nie skontaktowałem się z tą stroną randkową i na szczęście nie otrzymałem od nich podobnych ofert. W każdym razie obiecałem sobie, że od tej chwili odrzucę takie niezręczne sposoby zarabiania pieniędzy.

Per Aspera ad Astra Ku autentycznemu myśleniu. Jak osobista uczciwość natychmiast ożywia.

Po tym spotkaniu pędziłem do domu, myśląc: „Świat to szalone miejsce… ale nigdy więcej nie będę wspólnikiem w tak nieuczciwych działaniach!” Z jednej strony po prostu tłumaczyłem, a on chciał, żeby jego myśli zostały przetłumaczone. Z drugiej strony wiedziałem o oszustwie i nadal w nim uczestniczyłem.

To oszustwo w aplikacji randkowej wydarzyło się dziesięć lat temu, ale jestem pewien, że takie chytre manewry tych witryn nie ustały do ​​dziś. Miłość nie jest pustym słowem, które można łatwo zniekształcić i wyśmiać. Z pewnością tacy oszuści i plagiatorzy powinni zostać zdemaskowani i ukarani. Jednak głównym problemem jest to, że na całym świecie jest tak wielu naiwnych ludzi, którzy rejestrują się na tych stronach i czekają na cud miłości.

Inne moje odkrycia na ten temat można znaleźć w następnym artykule „Duchy aplikacji randkowych. Część II. ” Teraz jestem w nastroju na rekomendację piosenki. „ Ordinary Love ”U2 uczy nas zwracania uwagi na autentyczne rzeczy w życiu, nawet te kwintesencyjne.

„Nie możemy dalej spadać, jeśli

Nie możemy odczuwać zwykłej miłości

Nie możemy sięgnąć wyżej,

Jeśli nie możemy sobie poradzić ze zwykłą miłością… ”

(do kontynuacji…)

melissaanderson.ps@gmail.com
Melissa Anderson
Born in Greenville, North Carolina. Studied Commerce at Pitt Community College. Volunteer in various international projects aimed at environmental protection.
Former Customer Service Manager at OpenTeam | Former Company secretary at Chicago Digital Post | PlagiarismSearch Communications Manager
Have you got any questions?