Duch autoplagiatu
Self-plagiat: nieuchwytne niewłaściwe postępowanie, które nadal ma miejsce
Kiedyś napisałem wiersz i był niesamowity
Co uświadomiło mi: „To jest mój styl frazowania!”
Moja wąska muza rzadko dostarcza pomysłów
Siedzę tak tępo i nic nie może mnie zmusić,
Ale wtedy przychodzi mi do głowy - wiersz, który kiedyś napisałem
Jest lepsze niż wszystkie dzwonki, które moja sztywna muza może zacytować
Więc zanurzam się w sztuce naśladowania,
Czy plagiat jest tak zły, kiedy wyrażasz swoje serce? ;)
Myśląc o autoplagiacie, przyszły mi do głowy takie zabawne rymowanki. Być może te wędrówki w umyśle podświadomie wywodzą się z cytatu Alfreda Hitchcocka „Self-plagiat to styl”. Ale czy ta forma naśladowania siebie może być tak łatwo uzasadniona? Jeśli jesteś utalentowany i możesz oczywiście coś stworzyć, to oznacza, że kiedy personalizujesz swoje pomysły po raz pierwszy, możesz to zrobić po raz drugi i wiele razy, ale jedyna zasada, o której musisz pamiętać: rób nie powtarzaj się radykalnie.
Plagiat pomysłów: czy to kompletny nonsens?
Odkładając na bok autoplagiat, pomyślmy o jeszcze jednym prawie „mitycznym” zjawisku jako „plagiacie idei”. Podobne idee nie są plagiatem, ponieważ wiemy, że autorzy, artyści, muzycy i inni przedstawiciele świata twórczego są typowi dla pracy w określonych gatunkach. Technicznie rzecz biorąc, nie można plagiatować gatunku lub pomysłu, ponieważ plagiat polega głównie na dokładnej kolejności wyrażanych myśli, które zostały skopiowane z pierwotnego źródła. Nie zgadzam się jednak nieco z przeciwnikami poglądu, że idei nie można plagiatować. Ciekawe jest na przykład porównanie następujących dzieł literackich: „Dziwny przypadek dr Jekylla i pana Hyde” Roberta Louisa Stevensona i „Problemat Czelawy” Stephana Grabińskiego. Nie mam zamiaru ujawniać znaczących spoilerów, więc zachęcam do lektury zarówno szkockiej noweli gotyckiej, jak i polskiego opowiadania, aby zestawić idee, których użyli dwaj słowiarze, oraz sekwencję wydarzeń, o których opowiadano w twórczości fikcyjnej. Główna zbieżność fabuły polega na specyficznym przedstawieniu dwoistości, której podlega człowiek. W obu przypadkach ma miejsce pewien eksperyment, który ożywia antagonistyczne alter ego.
Ponieważ Grabiński jest pisarzem szanowanym tylko w mniejszościowych kręgach literackich jajogłowych, krytycy ledwo go znają, przez co milczą o ewentualnym plagiacie. Sam fakt jest nieodłączny: słynna opowieść o Jeckyllu i Hyde została opublikowana 32 lata przed pozornym pomysłem Grabińskiego. Mogę się tylko domyślać, ale jestem prawie pewien, że polski autor przeczytał „Dziwny przypadek doktora Jekylla i pana Hyde'a”. Cóż, czy był przez to bezpośrednio zainspirowany? To tajemnica, którą zabrał ze sobą do grobu, ale każdy pisarz, nawet amator, może odnieść się do tych „fal fałszywego oświecenia”, jak bym to nazwał. Jeśli pisałeś poezję lub prozę, znasz uczucie gorączki w środku procesu twórczego: wyrażasz swoje myśli w jakimś kosmicznym uniesieniu, twoje słowa płyną jak górski potok i wszystko, co produkujesz, wydaje się być czysto oryginalny. W takich okolicznościach nie masz na myśli dokładnych wpływów, chociaż masz nagłe wspomnienia fabuł, które wcześniej napotkałeś; pamięć działa nikczemnie, sprawiając, że złudzeniem myślisz, że są to świeże pomysły zrodzone w tym momencie.
Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze przemyślenia, czy plagiat pomysłów (mam na myśli to, że dokładna fabuła i przedstawienie podobnych postaci sprawia, że pomysły nie są abstrakcyjne, ale precyzyjne) jest powszechnym zjawiskiem w świecie twórczym, a nie przypadkiem? Jeśli tak, czy kara za plagiat idei może być tak surowa, jak za bardziej konwencjonalną wersję tego bezczelnego przywłaszczenia? To, co wydaje się absurdalne, często ma sens. Oczywiście sam pomysł jest czymś zbyt abstrakcyjnym do momentu jego wyrażenia, więc ten tak zwany „plagiat idei” odnosi się do określonej sekwencji wyrażania pojęć, czyli innymi słowy, do językowego wcielenia idei. Możesz powiedzieć, że tylko kopiowanie słowo w słowo oznacza plagiat, ale jeśli przepisujesz zdanie używając synonimów, jego istota pozostanie taka sama. Stąd przepisywanie i parafrazowanie bez podania odniesień w równym stopniu stanowią plagiat. Jeśli skopiujesz jakąś część, wypełniając inne strony własnymi refleksjami, nadal jest to uważane za plagiat. Więc co jest w stanie ochronić Twoją pracę przed jej złośliwą obecnością? Czysta Autentyczność, kochani i nic innego nie może pokonać tej leniwej bestii antyintelektualnej. (Znowu staję się wzniosły, myśląc o ostatecznej realizacji na wpół efemerycznej koncepcji społeczeństwa geniokratycznego, w którym prezentowane i akceptowane są tylko oryginalne dzieła… nie da się tego osiągnąć, bo ludzie przyzwyczaili się do kontrastów: jaki rodzaj zła czy spróbujemy wtedy podbić? ... Może nasze własne pretensjonalne umysły…) Dobra, po tej lirycznej zmianie jest jeszcze jedna rzecz godna uwagi, którą twoi profesorowie lub redaktorzy nieustannie powtarzają, ale często pojawia się na obrzeżach jakiegoś podstępnego zapomnienia naszych mózgów : zawsze powinieneś cytować swoich „bohaterów” i nie zaniedbuj cytowania samego siebie, jeśli temat twojej nowej pracy pokrywa się z tym, który napisałeś wcześniej. Niestety, złośliwy wirus chronicznego zapominania rozprzestrzenia się ogromnie, a ludzie zamiast samorozwoju oddają się samokopiowaniu. Brzmi cynicznie? Cóż, myślę, że prawda nie ma najpiękniejszej twarzy. Zagrajmy dalej nasze role i instrumenty…
Samoplagiat w świecie muzyki: wymówka z siedmiu nut nie jest legalna
Czy kiedykolwiek rozpoznałeś kompozytora po dokładnej melodii powtarzającej się w różnych dziełach? Jestem pewien - tak. Jednocześnie, jeśli powiem, że Ludwig van Beethoven jest autoplagiatem, elita szlachetnej muzyki klasycznej pożre mnie żywcem. Jak śmiem krytykować geniusza? Czy w ogóle racjonalne jest oskarżanie tak wielkiego kompozytora o autoplagiat? Oczywiście nie. W przypadku Beethovena najbardziej rozpoznawalna melodia, która była pierwotnie przeznaczona do „Symfonii losu”, powraca w jego różnorodnych wysiłkach. Jak więc możemy usprawiedliwić, że nie ma to żadnego związku z autoplagiatem? To prostota sama w sobie, bo słynne „muzyczne zdanie” wydaje się być wspólnym motywem przewodnim jego dzieł, pewną siłą jednoczącą i, jak powiedziałby współczesny człowiek - jego smakołykiem lub schtikiem, lub mówiąc bardziej konserwatywnie, to melodyjne powtórzenie jest Znak rozpoznawczy Beethovena. Innym prostym faktem, który rozwiewa wątpliwości dotyczące autoplagiatu, jest to, że każda jego kompozycja jest bezsprzecznie rozbieżna, stanowiąc odrębny utwór.
„Rammstein” Rammsteina. Nawet nazwa albumu to sobowtór. „Nie mogę nie słyszeć tych samych wzorców. Tak wiele piosenek jest jak bliźniaki ”. ””
Najnowszy album Rammsteina wstrząsnął światem. Niestety, nie było tak wspaniałe, jak mogłoby być, nie było tak złe, jak niektórzy powtarzali, ale nie było to w ogóle coś nowego. Nawet długoletni fani często komentowali tę twórczość muzyczną, mówiąc coś w stylu: „Nie byłem pod wrażeniem, ponieważ wszystkie te piosenki są jak retrospekcje, imitacje ich hitów, cała ta muzyka, którą stworzyli w przeszłości…” Mój przyjaciel powiedział: „Mogę” Pomóż usłyszeć te same wzorce. Wiele piosenek tego zespołu jest jak bliźniaki ”. a rój myśli o autoplagiacie przesycił mój umysł. Najbardziej ewidentny „autoplagiat” pojawia się w „Deutschland”, gdzie w finale tego kontrowersyjnego utworu spotykamy fortepianową wersję ich słynnej piosenki „Die Sonne”… Ojej, jak mogliby nie zawracać sobie głowy zrobieniem czegoś kluczowego dla takiego długo oczekiwany (i prawdopodobnie ostatni) album? Czy to wada sławy? Oznacza to, że jeśli jesteś kochany na całym świecie, możesz karmić swoją publiczność przez cały czas tymi samymi wzorami muzycznymi, myśląc, że ślepi zwolennicy nawet tego nie zauważą… W każdym razie to nie jest właściwe i honorowe, a oni to zrobią. ogłoszenie. Oszacujmy, że są to refleksje rozgniewanego fana, który nieustannie szuka nowych pomysłów muzycznych i czuje się w tym przypadku oszukany. Jak więc powinniśmy uniewinnić jednorodność Rammsteina? W porządku, nie jestem po stronie tych wściekłych: ten moment na fortepianie brzmi niesamowicie i dlaczego nie możemy go odebrać jako cytat? Muzyka w takim przypadku nie potrzebuje odniesień, ponieważ wszyscy wiemy, że została stworzona przez Rammsteina i nie ma znaczenia, że ta fraza muzyczna należy do przeszłości; poza tym został ponownie zinterpretowany. To ta sama sytuacja, co w przypadku powtarzającego się wzoru Beethovena, który nie unicestwia jego autentyczności. Czy to oznacza, że wszyscy muzycy, artyści, reżyserzy i reszta świata wynalazczego mają prawo powtarzać się, aby pozostać rozpoznawalnymi? To banalna, ale prawdziwa myśl. O wiele łatwiej jest obwiniać dowolną popularną kreatywną osobę za plagiat rywala, nieznanego poety lub muzyka, ale nie siebie. Jestem nawet bliski poddania się, aby stwierdzić, że autoplagiat to mit, ale do diabła, on istnieje! ...
Czy sprawcy recyklingu oszukańczych są leniwcami?
Co skłania osobę do świadomego samoplagiatu? Zwykle jest to autor opublikowanej pracy. Spróbujmy teraz zanurzyć się w logice świadomego autoplagiatu. Najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że jego poprzednia publikacja nie odniosła wymaganego sukcesu. Cóż, więc musisz powiedzieć: „Dlaczego nie opublikować tego samego dzieła od nowa, wskazując oryginalne źródło?” Wtedy sprawy stają się trudniejsze. Różni wydawcy grają według różnych zasad. Oznacza to, że umowy, które możesz z nimi zawrzeć, często podlegają surowym przepisom prawa autorskiego. Na przykład moja koleżanka miała umowę z wydawnictwem, które przez 5 lat nie zezwalało na publikację jej książki u konkurencji, więc autorka jest zobowiązana do przestrzegania tych warunków. Zawieranie takich umów jest poważnym błędem popełnionym przez wielu początkujących pisarzy. Najwyraźniej niektórzy z nich desperacko chcą ponownie opublikować swoje prace, zwłaszcza jeśli na początku nie były dobrze promowane. Właśnie wtedy autoplagiat może stać się wątpliwym wyjściem. Dlatego odpowiadając na pytanie subtite'a, autoplagiatorzy zwykle nie są leniwcami. Wręcz przeciwnie, są pisarzami walczącymi, rozczarowanymi niektórymi biurokratycznymi planami. W każdym razie, zamiast dokonywać autoplagiatu, lepiej być o krok sprytniej, zanim zdecydujesz się opublikować którekolwiek ze swoich prac.
Musisz raz na zawsze zapamiętać, jak rozpoznać i uniknąć autoplagiatu. W związku z tym definicja oszustwa recyklingowego jest następująca: pociąga za sobą wtórne wdrożenie wcześniej napisanej i opublikowanej pracy, częściowo lub w całości, bez odniesienia do pierwotnego źródła. W ten sposób stajesz się odpowiedzialny za utworzenie duplikatu, co może mieć nieprzyjemne konsekwencje dla praw autorskich. Na przykład artykuł może zostać usunięty ze wszystkich witryn internetowych, na których został opublikowany. Główny paradoks polega na tym, że publikacja należy do Ciebie, ale powinieneś był zacytować swój własny artykuł. Musisz pamiętać, że trudno jest oszukać system, twierdząc, że napisałeś nową oryginalną pracę, ponieważ zaawansowane detektory plagiatu natychmiast dostrzegają pierwotną publikację. Popełniając autoplagiat, angażujesz się w nieetyczny problem, który negatywnie wpłynie na twoją reputację jako twórcy treści. Niemniej jednak niektóre teksty o wartości publicznej, takie jak fragmenty z opiniami ekspertów, mogą być publikowane kilka razy w różnych środkach masowego przekazu bez konsekwencji prawnych.
Autoplagiat w świecie akademickim
Zostańmy ponownie studentami (przynajmniej w naszej wyobraźni; mogę założyć, że studiowanie w ramach ustalonego systemu nie jest już dla niektórych z Was atrakcyjne) i wyznajmy prosty fakt: życie uniwersyteckie ujawnia wielkie możliwości, zmienia szkolnych frajerów w kapryśnych jajogłów i daje nam cenną wiedzę, ale główne klejnoty pozostają poza naszymi podręcznikami. Przejrzystą prawdę można by wyjaśnić w takim zdaniu, gdyby powiedział to jakiś bóg hedonizmu: - jesteś młody, piękny, silny, buntowniczy, kreatywny, czy poświęcisz wyjątkowe chwile, aby poświęcić ten niesamowity czas tylko szlifować swoje książki? Jeśli powiesz tak, jesteś głupcem (a i tak ci nie uwierzę). My, jako studenci, nie piszemy przez cały czas rozpraw ani nawet artykułów naukowych, ale nawet jeśli piszemy takie prace i staramy się zilustrować całą zdobytą wiedzę wraz z korzyściami płynącymi z naszych eksperymentalnych umysłów, liczba tych prac wydaje się być nigdy dość dla naszych profesorów. Sztywni instruktorzy nieustannie zachęcają nas do publikowania naszych osiągnięć w czasopismach naukowych, ale dobre osiągnięcie jest rzadsze, niż być może przyznałeś. A więc tak, mnóstwo prac naukowych jest powielanych w czasopismach akademickich. Są znakomicie napisane, mogą oświecić niewiarygodne dociekania, ale są też typowymi przykładami autoplagiatu. Oczywiście winni są nie tylko studenci; W świecie profesorskim często występuje autoplagiat, zwłaszcza w krajach rozwijających się. Niemniej są to inne historie, które nie zostały jeszcze odkryte. Moim następnym celem jest przeprowadzenie wywiadów ze studentami i znalezienie przebiegłych sposobów odkrywania sztuczek autoplagiatu. Mam nadzieję, że poczekasz na mój następny artykuł - spróbuję Cię zaskoczyć.
P.S. Ten niegrzeczny bogiń, który prawdopodobnie nosi czapkę zrobioną z piór, pędzli i orkiestrowych rogów (cokolwiek), jest trudny do złapania, ale każdy dowcipny umysł jest w stanie wyczuć plagiat i samoreplikacje ... poszukiwacze oryginalności też mają posiadaj genialne sztuczki, więc jeśli jesteś po ciemnej stronie - uważaj!